Obalenie Mosaddeqa


Zapis rozmowy o Mosaddequ. Tak jak wszędzie indziej i tu tekst jest spisywany z kaset z niewielkimi zmianami. Zmiany te (pominięcie powtórzeń, pewne gramatyczne poprawki) wprowadziłem by ułatwić lekturę; jednocześnie starałem się jednak by tekst nie stracił spontaniczności żywej mowy. Stąd pewna gramatyczna chropowatość pozostała - wolę to niż mdłą sterylność.

KPR - Kaweh Pur Rahnama
PK   - Piotr Kozłowski (czyli ja)


część pierwsza poniżej część druga część trzecia


KPR: Musimy wrócić do roku 1950, kiedy doktor Mosaddeq zapoczątkował ruch nacjonalistyczny w Iranie, pod hasłem nacjonalizacji wszystkich źródeł ropy naftowej w Iranie. Między innymi chodziło o kompanie naftowe angielskie w Iranie;  w 1909 Anglia dostała prawo na wydobycie nafty w południowej części Iranu. Anglicy kupowali po najniższych możliwych cenach. Bardzo korzystnych cenach. I wydobywali naftę Iranu bez żadnej kontroli.

PK:  O ile wiem, to zostało utworzone takie konsorcjum, teoretycznie międzynarodowe...

KPR: Konsorcjum później. Na początku nie było konsorcjum, konsorcjum stało się to po przewrocie.

PK: Czyli po prostu mieli koncesję...

KPR: Tak jest. Nie. Koncesje pojawiły się po przewrocie, kiedy Amerykanie już się załapali i podzielili się fifty-fifty. A na początku w ogóle koncesji nie było. Była tak zwana kompania "Naft-e iran-englis", w której Irańczycy mieli znikome rzeczy; a Anglicy bez kontroli wydobywali tę naftę. Hasło Mosaddeqa o nacjonalizacji błyskawicznie ogarnęło cały Iran i stało się prawie narodowym hasłem. Do tego Mosaddeq dodał drugie hasło, że szach nie powinien ingerować w pracę rządu.

PK: Czyli taki brytyjski model: "Król panuje, ale nie rządzi".

KPR: Tak jest. Szach musiał spełniać tylko swój konstytucyjny obowiązek tak jak w Anglii. Tak jak w samej Anglii. Tak jak powiedziałeś. W tym ruchu Mosaddeqa, który przyjął nazwę dżebhe-je melli [Front Narodowy] uczestniczyli albo przyłączyli się różni: lewica, prawica, religijni ludzie, intelektualiści, robotnicy... to było ogólnonarodowe rzeczywiście.
Kim był Mosaddeq? Kim jest Mosaddeq? Mosaddeq był synem rodziny bogatej, mieli dużo ziemi. On ukończył swoje wyższe studia w Francji, potem w Szwajcarii. Swój doktorat dostał na uniwersytecie Neuchatel w Szwajcarii. Duża część ze współpracowników Mosaddeqa skończyła studia także w Europie, albo w Ameryce. Mosaddeq był demokratą, któremu bliskie były wartości zachodnie. Tak jak wielu intelektualistów irańskich, którzy uważali demokracje zachodnie za model przyszłego Iranu.
Irańczycy dobrze znają kulturę Zachodu, ja o tym już raz mówiłem. Mówiłem tyle, że Europejczycy nic, albo prawie nic o nas nie wiedzą. Nie potrzebują nawet tego, by coś wiedzieć o Wschodzie, oni potrzebują tylko zysku. Oni potrzebują naszej nafty.
Kompania angielska była właściwie rządem w rządzie. Słynne jest hasło Churchilla, że "aby mieć naftę, musimy mieć kraj". Tak że oni mieli w garści i szacha i rząd i część religii... duchownych. Irańczycy o tym mówili, widzieli. Społeczność około 1500 Anglików, którzy zajmowali rafinerię naftową w Abadanie mieli swoje szpitale, szkoły, domy, wygodne domy z kulerem [=klimatyzacją], chłodne, bardzo fajne; swój klub, swoje autobusy, swoje kino, swoje restauracje, swoje baseny. Codziennie dostawali gazety bezpośrednio z Anglii. Mieli swoje okręty wojenne, które pilnowały właściwie rafinerii naftowej. Rafineria naftowa w Iranie była perłą w koronie Anglii. W tym czasie, w którym oni żyli na naprawdę wysokim, wysokim poziomie, robotnicy mieszkali w slumsach, glinianych domach... samochody, autobusy którymi oni jeździli, Boże mój, to jest, no był to, prawie jest to wyglądało prawie jak autobusy więzienne. Rok byłem w Abadanie.

PK:  Pan tam służył w wojsku...

KPR: Ja służyłem tam w marynarce wojennej. Z bliska obserwowałem jak żyją Anglicy, jak żyją nasi robotnicy. Tak, że mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że na własne oczy widziałem jak było.

PK: A czy kadra zarządzająca przedsiębiorstw naftowych była w całości angielska?

KPR: Tak.

PK: Czy byli jacyś irańscy specjaliści?

KPR: W całości Anglicy. Robotnicy byli tylko nasi. I po nacjonalizacji, wówczas, kiedy zabraliśmy naftę, wówczas weszły nasze kadry. Niski poziom, niskiego szczebla, kadry ewentualnie inżynieryjne częściowo irańskie były. Patrzyli na nas z pogardą, tę pogardę się czuło w Iranie. Irańczycy nienawidzili Anglików. W jednym z raportów, takich tajnych raportów amerykańskiej ambasady w 1950 roku, w tym raporcie piszą „Strach i nienawiść Irańczyków wobec Anglii jest niewiarygodnie, zdumiewająco silna, to jest choroba całego Wschodu” tak to było określone w raporcie amerykańskim. Między rokiem 1938 a 1950 wydobycie nafty powiększyło się dwukrotnie, a cena nafty, szczególnie nafty irańskiej była najniższa na arenie międzynarodowej. Dlatego decyzja Mosaddeqa o nacjonalizacji miała od razu oddźwięk, miała charakter międzynarodowy. Kiedy Mosaddeq w 1951 znacjonalizował, natychmiast miało międzynarodowy oddźwięk to, co zrobił. Ciekawe, że amerykańscy politycy i prasa byli dość przychylni, sympatyzowali z tym ruchem Mosaddeqa.

PK: A jakie było stanowisko szacha?

KPR: Szach był pod kontrolą Anglii.

PK: Całkowicie?

KPR: Całkowicie. Czasopismo „Times” wydrukowało na okładce zdjęcie Mosaddeqa, został Człowiekiem Roku. Wszyscy go podziwiali, oprócz partii komunistycznej Tudeh, która zresztą uważała go za będącego na usługach Amerykanów. Bo rzeczywiście, Amerykanie mieli ogromnie dużo sympatii i cały prawie naród sympatyzował z nimi, oprócz partii Tudeh. Reakcja Anglii wobec nacjonalizacji była bardzo ostra. Anglicy uważali, że to działanie Mosaddeqa godzi w strategiczny interes Imperium. Nie tylko strategiczny interes, ale i zagraża jego bezpieczeństwu. Zadali sobie pytanie – po Irańczykach, co zrobią Egipcjanie, zaczyna się nacjonalizacja Kanału Sueskiego, to może zarazić Amerykę Łacińską, może Panama? To było troszeczkę jakby ostrzeżenie wobec Ameryki, że może być początek takiej reakcji łańcuchowej, dużemu zamieszaniu. Mimo, że nacjonalizacja nafty w Ameryce spowodowała niepokój pod względem ekonomicznym, Ameryka była dość przychylna.
Kiedy okręty angielskie pojawiły się w Szatt-ol-Arab, cały nasz naród murem stanął za Mosaddeqiem. Wojnę już czuło się w powietrzu. Dobrze pamiętam, byłem bardzo młodym człowiekiem. Jak miliony innych ludzi, miliony Irańczyków, byłem gotowy umrzeć. Uważaliśmy że to nie jest tylko sprawa naszej nafty, ale jeszcze sprawa naszej niezależności. Nareszcie mieliśmy okazję dać nauczkę wielkiemu imperium, nareszcie czuliśmy się niezależni. Musimy pamiętać, że cały Wschód, a szczególnie Irańczycy, są fałszywi, może nie fałszywi, jakkolwiek to nazywać, są wyjątkowo dumni ze swojej narodowości, swojej przeszłości, że byli kiedyś wielkim narodem. Jest to rodzaj kompleksu narodowego wobec Zachodu, wobec Europy. Oni ciągle nami pomiatają, nami gardzą - to spowodowało reakcję odwrotną, że nasze uczucia narodowe są trochę na wyrost.
Ale tak już jest i dlatego należy ostrożnie podchodzić co do spraw narodowości. To przypomina Polaków, też są uczuleni na sprawy narodowości i może za sto lat już tego nie będzie, może będą w Europie wszyscy razem, ale dopóki co, Polacy też czują taki stan, taką dumę narodową. Kiedy się pojawiły te okręty wojenne Anglików, we wrześniu 1951, Robert Lawbert Minister Obrony Ameryki powiedział głośno Anglikom: To co wy robicie to idealny pretekst dla Kremla, oni czekają na tego rodzaju akt.

PK: Właśnie. Jakie było stanowisko Związku Radzieckiego ?

KPR: Związek Radziecki był za, wówczas, ale jakby trochę z dystansem obserwował sytuację. Nie był zaangażowany bardzo mocno. Zapamiętajmy, że między Anglią a Rosją zawsze było porozumienie, zawsze mieli zgodę. Anglicy mieli południową część Iranu, ZSRR północną. Zresztą Rosjanie już proponowali, że mają ochotę na naftę północnego Iranu, ale na bazie takiej - ileś procent dla nas ileś dla nich, takie jakieś układy. I właśnie partia Tudeh zaatakowała Mosaddeqa, bo Mosaddeq chciał znacjonalizować całą naftę, nie tylko południową część angielską. I oni mówili, że nie można zaszkodzić interesom Wielkiego Brata. To właśnie było powodem, że oni wystąpili przeciwko Mosaddeqa.
Minister Spraw Zagranicznych USA Dean Acheson zaproponował, że USA będzie mediować między Anglią i Iranem i trzeba rozwiązać problem w pokojowy sposób.
I wtedy Anglia rzeczywiście wycofała swoje okręty, ale zarazem nas zablokowała, zabroniła zakupu nafty Iranu; ich okręty wojenne stały dalej na Zatoce Perskiej i właściwie nie było sposobu, żeby prowadzić naftę na międzynarodowe wody. Mieliśmy naftę, ale nie mogliśmy jej sprzedać. Byliśmy pozbawieni dochodów, w ogóle właściwie waluty. A oni robili to skutecznie. Przez to sytuacja ekonomiczna Iranu była coraz gorsza. Ten zapał, który Irańczycy mieli był jakby troszeczkę chłodniejszy, bo rzeczywiście na własnej skórze odczuwaliśmy jakie to jest trudne. Drożyzna, brak towarów. Ale mimo tego Mosaddeq miał za sobą cały naród. O dziwo, bazar, który miał duże straty, bazar jednolicie popierał Mosaddeqa. Gdzieś tak w drugiej połowie 1952 partia komunistyczna zmieniła pozycję wobec Mosaddeqa. Po pierwsze, przez to, że byli przeciwko, stracili popularność, duża część członków odeszła, przyłączając się do nacjonalistów. Oni zmienili swoje pozycje; przez swoją prasę zaczęli popierać Mosaddeqa. Troszeczkę to była jakby niedźwiedzia przysługa. Przez to poparcie Anglia miała pretekst, żeby oskarżyć ruch Mosaddeqa o komunizm i inspiracje z Moskwy. I w ten sposób podejrzenia Ameryki zaczęły się coraz bardziej potwierdzać. Pamiętajmy, że w  USA w tym czasie była obsesja zagrożenia komunistycznego. I druga rzecz, która zadecydowała o amerykańskiej interwencji w Iranie, że nacjonalizacja nafty Iranu mogła utrudnić los nafty amerykańskiej poza krajem, w sprzedaży międzynarodowej. Ten niepokój czuło się w Waszyngtonie. Dlatego dla Anglii nie było trudno uczulić Amerykę na Mosaddeqa, można powiedzieć. Z drugiej strony było kuszenie nafciarzy amerykańskich, że po obaleniu Mosaddeqa zdobędą część nafty irańskiej, z której nie mieli nic.

PK: Czyli w zamian za pomoc w obaleniu Mosaddeqa, Anglicy się z Amerykanami podzielą.

KPR: Podzielą się między sobą. W styczniu 1953 kiedy Eisenhower został prezydentem, szybko podjęto decyzję o obaleniu Mosaddeqa, dogadali się między Churchillem i Eisenhowerem w sprawie Mosaddeqa i losu nafty. Kermit Roosevelt miał zorganizować i zrealizować przewrót pod kryptonimem "Ajax". CIA w swoim raporcie zarekomendowała gen. Zahedi jako kogoś kto miał zastąpić Mosaddeqa. Ciekawe, że w swoim raporcie, CIA, przedtem, przedtem, określa Zahediego jako człowieka skorumpowanego, z gruntu niemoralnego i karierowicza. Mimo tego Roosevelt wybrał go na następcę, bo uważał, że jest człowiekiem zdecydowanym, lojalnym wobec USA i człowiekiem który ma pewne wpływy w armii. Ironia polega na tym, że zastąpili Mosaddeqa, człowieka szlachetnego i demokratę, człowieka pod każdym względem czystego, którego sami Amerykanie kiedyś określili, że w Iranie wszystkich można kupić, od szacha do tragarza i tylko jednego człowieka w tym Iranie nie można kupić i to jest Mosaddeq. Ironia losu, obalenie tego człowieka na rzecz generała Zahedi. Sposób przeprowadzenia i obalenia Mosaddeqa pan Marek Gąsiorowski opisał w swojej książce dokładnie, przeprowadził wywiady z aktorami tego przewrotu; dlatego jeżeli ktoś chce wiedzieć więcej, to on dokładnie prawie z godziny na godzinę opisuje co się działo. 19 VIII 1953 obalili rząd Mosaddeqa. Tam w tej książce opisane jest dokładnie, ile zapłacono dolarów duchownym, ile zapłacono armii, ile zapłacono policji, ilu policjantów przebranych było za cywili.
Teraz, ja byłem świadkiem tego przewrotu, na własne oczy widziałem. Było koło godziny 10. Byłem w Teheranie, było szereg, kilka ciężarówek, pełnych prostytutek, które zebrali z takiej dzielnicy burdelowej, tak zwanego Szahr-e nou, wszystkie ze zdjęciami szacha. Kilka ciężarówek ludzi, ubranych po cywilnemu policjantów, kilka ciężarówek policjantów autentycznych. Potem był taki marsz; maszerowali w około 200 może 300 osób, na czele szedł Szaban-e Bi Maghz ("Szaban bezmózgi"), Był on bardzo znanym w Iranie człowiekiem, takim zabijaką, bandziorem. On był na czele, niósł właśnie portret szacha. Potem było kilka czołgów, na jednym z nich gen. Zahedi, flaga irańska, zdjęcie szacha i hasła pro-szachowskie. Koło godziny 12, może 14, opanowali radio. Przez radio już ogłosili, że obalony jest Mosaddeq. Szach wyznaczył Zahediego jako premiera. Zapamiętajmy, że wówczas szacha nie było w Iranie, był w Rzymie. I o godzinie 16 czołgi zaatakowały dom Mosaddeqa. Aresztowali go. My ludzie na ulicach staliśmy, oglądaliśmy to. Najpierw wyglądało to wszystko w ogóle niepoważnie, taka demonstracja przeciw Mosaddeqa nie była nowa. Potem obalono tego człowieka, wieczorem było po wszystkim. Po pierwsze, partia komunistyczna milczała, sam Mosaddeq milczał, rząd milczał. Aż do końca. W ogóle nic nie było. Żeby przyszedł do radia powiedzieć „ludzie, zróbcie to i tamto” Nic! Nic o tym nie wiedzieliśmy, co było naprawdę. Otóż z samego rana, bardzo wcześnie rano, lewicowi oficerowie zauważyli, że szykuje się na przewrót, zadzwonili do Mosaddeqa, że szykuje się na przewrót. Mosaddeq odpowiada, że on wie i panuje nad sytuacją. O 11, kiedy już się pojawiły na ulicach czołgi, zadzwonili do Mosaddeqa, zaprosić, żeby pojawił się w radiu i alarmował, poprosił, wezwał ludzi do oporu, cokolwiek. Żeby przez radio wezwał do oporu. Mosaddeq odpowiedział, że nie chce rozlewu krwi. Ludzie nie mają broni, a tamci są uzbrojoną armią. I armia jest gotowa w każdej chwili wkroczyć do akcji. To była prawda. Duża część armii była kupiona przez Amerykanów, przez dolary amerykańskie. Stali gotowi, jeżeli coś by się działo, jeżeli byłby opór, oni by wkroczyli. Mosaddeq nie chciał tego, powiedział że zostanie masa ludzi zabitych, a i tak i tak oni opanują, bo mają za sobą armię. Zdradziła go część rządu, część armii, minister spraw wewnętrznych. On widział, że już nie opanuje sytuacji i zrezygnował. Został aresztowany.

PK: Ale dlaczego nie było takiego spontanicznego oporu? No bo to, że Mosaddeq nie chciał rozlewu krwi, to w porządku. Ale mówił Pan, że praktycznie wszyscy go popierali, a tu nagle wszyscy się godzą, że jest odsunięty od władzy.

KPR: Po pierwsze, tak jak ja oglądałem, jak ja słyszałem wokół siebie – nikt nie wiedział o co chodzi. Nikt nie wiedział, że to jest przewrót. Jasne stało się wieczorem, jak już w radiu powiedzieli. Po drugie, część ludzi została, bym powiedział, obojętna. Bo to naprawdę było ciężko ekonomicznie, żeby przeżyć to. I duża część, uważam, przeważyło było to, że my nie wiedzieliśmy, jak ja który byłem związany z Tudeh. Nic nie było. I ta partia też milczała, bo czekała na decyzję rządu i nie chciała sama wkroczyć. To były przyczyny, że te poparcie 100% poparcie zostało jakoś dziwnie zmarnowane. Mosaddeq był ewidentnie winny, u niego wina też była, bo był niezdecydowany, bo nie przewidział tego.
Pamiętajmy, to dzieje się kiedy Iran był dżomhuri, był republiką, od tygodnia albo 10 dni był republiką, w referendum prawie 90% ludzi dało głos na rzecz ustroju republikańskiego. Co było przyczyną, autentyczną przyczyną wewnętrzną i zewnętrzną? Po pierwsze, od roku już był rozłam we Froncie Narodowym.

PK: Na jakim tle ten rozłam?

KPR: Mosaddeq był sztywny, nie godził się na pewne rzeczy. Rozłam był częściowo, że Ameryka powoli powoli brała stronę Anglii. Traciliśmy Amerykanów. Część polityków była za polityką USA. Skoro Mosaddeq był sztywny, oni oddzielili się od niego. Część po prostu została kupiona. Potem dowiedzieliśmy się. Angielski wywiad MI-6 miał dwóch braci Raszidijan którzy uczestniczyli w posiedzeniach rządu Mosaddeqa, którzy mieli bliski kontakt z rządem Mosaddeqa. Dokładnie codziennie był raport, co się dzieje w rządzie. Kto pije herbatę, kto ma kaszel. Wszystko tam było, oni wiedzieli, co tam się dzieje. Po drugie, jak powiedziałem, część ludzi już miała dosyć tej zabawy. Trzecia rzecz, to typowo wschodnie targowanie, wykręty, to długo trwały te rokowania, szczególnie amerykanie już tracili cierpliwość. Trzecia sprawa, kiedy szach był w sytuacji bardzo krytycznej, Kermit Roosevelt mu dał papier, żeby on tylko podpisał; a ten papier to napisana nominacja gen. Zahedi na premier, żeby wysłać ją do Mosaddeqa, jeszcze szach był w Iranie. Po drodze ten wysłannik, Nasiri, został aresztowany. Kiedy plan został ujawniony szach uciekł z Iranu do Rzymu. Później Soraya, ówczesna żona szacha, kiedy napisała i wydała pamiętniki, opisuje, co się działo w tym hotelu. Co się działo w psychice szacha, który był zrezygnowany, pełen apatii i właściwie koniec z nim. Bo w Iranie, kiedy szach uciekł, w Iranie wprowadzili referendum, republika albo monarchia i ludzie, 90% ludzi głosowało na republikę. Byłem świadkiem i widziałem co się działo.I wówczas Iran był republiką, szacha już nie było. Szach w ogóle stracił nadzieję.
Kiedy już w tydzień, na kilka dni, może tydzień przed referendum, część członków wywiadu angielskiego i część opłaconych przez Roosevelta, przychodzili razem z demonstracjami, dodawali hasła bardzo radykalne, socjalistyczne hasła, że Iran musi być ludowy, republiką ludową, jak kraje socjalistyczne. Obalali jeden po drugim pomniki szacha, o czym zresztą Kapuściński pisze w swojej książce „Szachinszach”. To powodowało, że te hasła też potwierdzały te amerykańskie podejrzenia, że rzeczywiście dzieje się tu coś niedobrego, że komuniści niedługo będą mieć władzę, są zdecydowani uderzyć. No więc Amerykanie postanowili działać.


Co było dalej - polityka szacha
Jeszcze później - Chomeini
Inne rozmowy
Główna strona o Kawem


Mój adres kontaktowy to iranica -at- op -kropka- pl
A strona główna znajduje się w tym miejscu.
Strony proszę zwiedzać, do mnie proszę pisać.


tanhaa yek chiz daaram goftani - ordakam raa daaram dust kheyli